Tragedia kobiet dotkniętych wojną
Przez stulecia Śląsk był obszarem pogranicza – konglomeratem języków, narodów i kultur: śląskiej, polskiej, niemieckiej, czeskiej i żydowskiej. Przez Śląsk przechodziły inne klęski i wojny niż przez Polskę, tu inaczej i w innym tempie rozwijała się literatura, sztuka, społeczeństwo i myśl polityczna. To wiemy.
Wiemy również, że armia radziecka w styczniu 1945 roku zajmowała teren Śląska z przeświadczeniem, że to teren wroga i całą miejscową ludność, która nie zdążyła się ewakuować lub wolała pozostać na swoim (czyli w miejscu, gdzie żyła od wielu pokoleń) traktowała jak wrogów. Działo się to wtedy, gdy losy tych terenów były już dawno przesądzone na konferencji w Jałcie, więc z formalnego punktu widzenia od stycznia 1945 roku Armia Czerwona zajmowała obszar przeznaczony dla Polski. Nie stanowiło to jednak najmniejszej przeszkody przed popełnianiem przez jej żołnierzy aktów barbarzyństwa – mordów, gwałtów, kradzieży, bezmyślnego niszczenia zabytków i dóbr kultury.
Gorsze czasy dla autochtonicznej ludności przyszły jednak dopiero po przejściu frontu, gdy władzę objęli urzędnicy odrodzonego państwa polskiego. Podobne akty terroru odbywały się teraz w „majestacie prawa”.
O tych właśnie czasach i ludziach opowiadają książki, o których piszę poniżej. Tworzą swoistą trylogię – trójgłos opisujący wydarzenia z okresu od przedwojnia, poprzez wojnę aż po czasy powojenne; wydarzenia dziejące się na terenie historycznego Górnego Śląska, opowiadane przez ludzi, którzy byli świadkami tego, co się wówczas działo.