Alberto Manguel, pochodzący z Argentyny, szeroko znany w świecie autor wielu książek, równie łatwo pisze po hiszpańsku, co po angielsku czy po niemiecku. W którejś ze swoich książek powiada: ”»Małe« języki uznawane są przez »wielkie« za zagrożenie, ponieważ zmuszają je do wykroczenia poza własne granice lub do otwarcia granic i dopuszczenia imigracji obcej myśli”. Mały język wnosi takie drobinki rzeczywistości nieopisywalne w żadnym innym języku niż ten mały język. I taką dziwną, przedziwną próbą są napisane w języku śląskim opowiadania Rafała Szymy. Widzi Autor tych opowiadań mikrosprawy i mikrorealacje – i oddaje ich kondycję po śląsku. Dlatego tak ważna jest ta książka: małe (mały język) opisuje jeszcze mniejsze (malutką rzeczywistość) niezauważanej rzeczywistości. To śmiała próba śląskiej metafizyki nowoczesnego śląskiego świata. To eksperyment z nowoczesną prozą – ale prozą napisaną w śląskim języku.
Tak pisze Szyma o pewnym niepotrzebnym piecu, taki rysuje obrazek: „Fto inkszy mioł u nŏs piec z bratrułōm w pywnice? – gŏdała dalij Winklerka – A wyście mieli, bo sie stary Franc uwidzioł, że mŏ mieć. No i mioł. Niyskorzij to sie wszyskim przidało, a przōd sie śniygo tak śmioli. Tela lŏt, a durś go sam mŏcie, widzisz. Ale niy polisz w nim, pra? Trza rŏz za kedy zapolyć, rozhajcować...” Są to teksty o rzeczach niepotrzebnych nikomu. Ale są potrzebne pamięci i pisarzowi, który wykreuje z nich świat.