Sprawa Salzmanna. Trup, którego nie było - Monika Kassner

Dostępność:: średnia ilość
Wysyłka:: 7 dni
Cena:: 29,90 zł 29.90
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni
Ocena:: 3.89
Producent: -
Kod produktu: pub573

Opis

Świętochłowice. Rok 1934. Właściciel restauracji „U Mally’ego” - Georg Salzmann - tonie w długach. W efekcie popełnia samobójstwo. Policja przeprowadza szybkie śledztwo i zamyka sprawę. Wierzyciele zostają z niczym. „U Mally’ego” zaczynają się tajemnicze kradzieże. Miejscowy radca prawny Adolf Jendrysek nie wierzy w policyjną wersję wydarzeń. Rozpoczyna prywatne śledztwo.

Monika Kassner - historyczka i polonistka, działaczka społeczna, dziennikarka pisząca po śląsku, autorka książki przygodowo-historycznej dla dzieci „Zaginione perły księżnej Daisy” oraz artykułów m.in. do kwartalnika „Fabryka Silesia”, wyróżniona w konkursie na Jednoaktówkę po śląsku. Uważa, że historia miejsca, w którym mieszkamy, jest kluczem do poznania samego siebie.

Marcin Melon o "Sprawie Salzmanna":

Wiela jo bych dōł, coby dwajścia lot do zadku szło poczytać tako ksiōnżka… Ksiōnżka, keryj akcyjo niy zasmyczy Wos do Nowego Jorku, Warszawy abo inkszego Gran Chaco. Tukej rajzujymy w czasie, na Ślōnsk, po kerym drałowali nasze starziki, blank inkszy niż tyn nasz, chocioż przeca naôbkoło te same chaupy. Tyn Hajmat, kery znocie z ôsprowianio ōumy i ōupy, u Moniki Kassner zaś żyje, a downe Ślōnzoki sōm blank na nos podane: tyż sōm miyndzy nimi gizdy lagramyncke i bohatyry, kere czegoś szukajōm we swojim żywobyciu, chocioż same jeszcze ani niy wiedzōm czego. Kej ftoś Wos pyto na tako rajza w czasie, to niy ma ani co sie zastanawiać, ino włazić do tyj machiny i jadymy na Ślōnsk 1934. Zoboczycie jak sam tukej było za starego piyrwyj i eli richtiś wszysko było lepsze jak dzisiej.

 

Patronat medialny:

Wachtyrz.eu

Jaskółka Śląska

Grabarz.net

KawiarenkaKryminalna.pl

Pliki do pobrania::

Produkty powiązane

Opinie o produkcie (1)

Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.

31 grudnia 2018

Dwóm rodzajom książek nie mogę się oprzeć – jeden to historia bohaterów pięknie osadzona w realiach obyczajowo historycznych danego miejsca i połączona z historią sztuki a drugi to ten, gdzie akcja toczy się w miejscach , które dobrze znam. SPRAWA SALZMANNA łączy oba te rodzaje i sprawiła ,że nawet minuty nie zastanawiałam się nad kupnem. I decyzja była właściwa. Mamy rok 1934 i w Świętochłowicach , w piwnicy popularnej restauracji „U Mally’ego” od jakiegoś czasu giną najdroższe trunki i artykuły kolonialne. Śledztwo prowadzi równolegle i policja i radca prawny z dzielnicy Lipiny , również detektyw Adolf Jendrysek. Okoliczności kradzieży każą policji wrócić do niedawno zamkniętej sprawy samobójczej śmierci byłego właściciela tego lokalu – Georga Salzmanna. I już nic nie jest takie proste i czarno-białe. Sama intryga kryminalna już jest wystarczająco ciekawa by sięgnąć po książkę, jednak to , w jaki sposób została opisana oraz osadzona w realiach społeczno-historycznych czasów Autonomii Śląska to majstersztyk. Chylę głowę przed benedyktyńskim wręcz researchem , którego autorka musiała dokonać. Każda ulica, każda kamienica i każde wydarzenie solidnie udokumentowane i zgrane z przemianami społecznymi tego czasu. Wszak nie tylko to okres niezależności Śląska ale i czas po Wielkim Kryzysie wywołanym załamaniem się rynków w 1929-1933. Trudna sytuacja górników, powstawanie biedaszybów, problem z pracą a co za tym idzie i nasilenie się wszelkiego typu zachowań na granicy prawa. Wędrujemy za słowami Moniki Kassler po ulicach ówczesnych Lipin, centrum Świętochłowic i zahaczamy też o okoliczne miejscowości. Czujemy i zapachy i atmosferę tych lat. No i nie można pominąć sprawy najważniejszej – książka w sporej części pisana jest gwarą śląską – szczególnie w częściach dialogowych. To , co jest mocną stroną tej książki stanowi też i jej słabość. Prawda jest taka ,że przeczyta i zrozumie ją tylko dość wąska grupa odbiorców. Osobiście mogę ją sprezentować wyłącznie dwojgu, może trojgu spośród moich znajomych – a chciałabym każdemu. Niestety nie poradzą sobie bez znajomości gwary i to na dość dobrym poziomie. Młode pokolenie już zupełnie nie zrozumie dialogów. Pomimo , iż w sumie książka jest adresowana do dość wąskiego grona odbiorców – polecam z całego serca: daje możliwość zatrzymania się, przeniesienia w świat naszych dziadków i pradziadków, pooddychania przez moment ich atmosferą, wejścia do zapomnianych dziś kafejek, sklepów , miejsc, poznania bliżej ich codziennych rytuałów i obowiązków. Taki filmik 3D z możliwością przeniesienia w czasie. Zbliża się dzień babci i dziadka – sądzę ,że dla wielu będzie to fajny prezent. Ja bym swoim kupiła, gdyby moi żyli

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl